Zajęta.
Czuł kiedykolwiek wcześniej choć namiastkę zazdrości? Sam nie wiedział. Nie wiedział, czym objawia się tak naprawdę zazdrość. Jego mózgu nie zaprzątało to uczucie, bez względu na kategorię; czy to medal na szyi kolegi po drugiej stronie siatki zamiast u niego, czy to telewizor na pół ściany u Ignaczaka, gdy jego zmaterializował się na stoliczku sporych rozmiarów. Chyba nigdy nie doświadczył zazdrości. Aż do teraz. Bo jak inaczej nazwać ten malutki sztylecik wbijany wprost w aortę i trąbę powietrzną niszczącą poukładane myśli w jego głowie na widok sąsiadki z pierwszego piętra w ramionach mężczyzny odzianego w kraciastą koszulę?
Pamiętał, jak wielokrotnie wpadali na siebie na klatce schodowej. Pamiętał, jak codziennie posyłała w jego stronę ten magiczny uśmiech. Pamiętał, jak uwielbiał patrzeć w jej orzechowe oczy. Pamiętał, jak z chęcią pomagał jej wnosić ciężkie zakupy, mimo iż to tylko kilka schodów, to tylko kilka metrów od sklepu. Pamiętał, jak siedziała przy piaskownicy, topiąc smutki w butelce czwartego z rzędu piwa. Pamiętał wiele krzyków dochodzących z jej mieszkania, brzdęk tłuczonego szkła, rozpaczliwy płacz. I pamiętał, że nigdy nie zapytał jej o prywatne problemy, choć dziesiątki razy stał przed jej drzwiami, zbliżając dwa palce do dzwonka.
Nie mógł już patrzeć na ich złączone usta, słodkie pieszczoty, tulenie się do siebie przez kilkadziesiąt minut tuż przed jego balkonem. Czuł rewolucje nie tylko w żołądku, ale również i w sercu, kiedy żegnali się dokładnie osiemnaście minut, ze trzydzieści razy powtarzając słowo kocham. Omijał dwójkę zakochanych szerokim łukiem, siedzącą na schodkach na parterze. Dlaczego tak reagował? Przecież sam wielokrotnie był w takim stanie co ona. Przecież wiedział, że jest szczęśliwa, że jest zajęta.
Pierwsza w nocy pewnej soboty. Nie spał, nie mógł po ciężkim wieczornym treningu, obolałe mięśnie mu na to nie pozwalały. A ona chyba o tym wiedziała, może nawet tak samo się czuła, może dlatego przyszła?
Silne łopotanie do drzwi zapewne mogłoby obudzić nieboszczyka. Nie chciał otwierać, chciał spokoju, regeneracji. Nie wiedział, dlaczego otworzył. Nie wiedział, dlaczego stała na jego progu z wodospadem łez na policzkach i butelką Jacka Daniels'a w prawej dłoni.
Wypili we dwójkę niemal całą zawartość. We dwójkę usiedli na pachnącej męskimi perfumami sofie - on wysłuchiwał jej problemów, ona, ciągnąc nosem, opowiadała o jego nagłym zniknięciu i kompletnym braku kontaktu. Procenty szalały w przepływającej krwi, twarze nabierały coraz większych rumieńców, logiczne myślenie ograniczało się do minimum. Pocałował ją dwa razy. Za trzecim ona zainterweniowała, nakręcając na palce włoski zlokalizowane na jego klatce piersiowej. Jej usta smakowały jak gorzka czekolada. Ona w ogóle tak smakowała.
A rano zniknęła. Znów spacerowała ze swoim facetem, znów ich wargi łączyły się w namiętnym pocałunku, znów przytulali się przed jego balkonem. Znów była szczęśliwa. Znów była zajęta.
Może to był tylko sen, Łukaszu? Może całe twoje życie było snem?
chociaż raz na podium <3
OdpowiedzUsuńŁukaszu, czyżby jakaś kobieta wreszcie poruszyła Twoje serce, a nie tylko chuja ? Nie wierzę ! Może to uczucie towarzyszyło mu tylko dlatego, że pierwszy raz na jego drodze pojawiła się kobieta zajęta, która nie była tylko jego.
UsuńA teraz rozdział schodzi na drugie miejsce, bo Twoja informacja mnie zabiła. Nie byłam z Tobą od początku, ale kiedy pojawiałam się na blogspocie i przypadkiem trafiłam na jednego z Twoich blogów nadrobiłam wszystko. Zarwałam noc na perwersyjną Tośkę, pół dnia na Samantę i codziennie nadrabiałam coś Twojego. Bo mnie to wkręciło. Twoja twórczość zapoczątkowała u mnie miłość do pisania i czytania blogów. Dlatego cholernie Ci za to dziękuję ! <3 Zabiłaś mnie pisząc, że odchodzisz i już nie wrócisz. Ale nie będę namawiać Cię na to, abyś została. To Twoje życie i Twoje wybory. Nam pozostaje je po protu zaakceptować i łudzić się, że może jednak zatęsknisz i jeszcze coś napiszesz. Życzę Ci wszystkiego co najlepsze, dużo szczęści i miłości :) No i, żebyś przeżywała takie nieziemskie uniesienia, jak Twoje bohaterki ;)
powiedz Markowi, że mu napierdolę <3
OdpowiedzUsuńnie sądziłam, ze ten czas nadejdzie tak szybko. Nawet nie skończyłam pierwszego bloga, którego mam skończonego...ale do czego ja teraz nawiązuję..
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, że tak potoczyło się dalej. Ale wszytsko się musi kiedyś skończyć (:
To dzięki Tobie zaczęłam pisać i z całego serca dziękuję. To siatkarscy herosi mnie zainspirowało (:
Wszystkiego dobrego i dziękuję ♥
Na każdego przyjdzie czas :*
Pozdrawiam, bezduszna :**
Ale i tak będzie nam Ciebie tutaj, w blogowym świecie brakować.
UsuńCaroline, smutno mi teraz. :*
No to mnie zabiłaś na amen. Szkoda, że znikasz! Świat blogowy nie będzie już taki sam i będzie mi Cibie brakować, bo byłam z Twoimi historiami od początku i jak się okazuje do końca! Mam jeszcze malutki promyczek nadziei, że jednak kiedyś wrócisz. Nie przeszkadza mi to, że ktoś inny opublikuje Twoje historie, bo bardzo chcę poznać ich zakoncznie.
OdpowiedzUsuńDziękuje Ci za te wszystkie wpsaniałe historie, za wzruszenia, śmiech i podniecenie. Dzięki bardzo!
Smutno.. szkoda.
OdpowiedzUsuńAle jak koleżanka na górze pisze, na każdego przyjdzie czas, dokładnie! ;)
Wszystko co dobre się kiedyś kończy... ;)
Wybaczymy wszystko, nie masz się czym przejmować ;)
Wszystkiego dobrego♥
Klaudia.
Wiesz, co?
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - dziękuję Ci za wszystkie historie z Twojej ręki, które mogłam przeczytać i się pośmiać, popłakać, cieszyć i w ogóle. Uwielbiam je i z pewnością wrócę do nich jeszcze nie raz i nie dwa.
Po drugie - szkoda, że odchodzisz, bo świat blogowy bez Ciebie nie będzie już tym samym światem, bez Twoich historii będzie inny.
Po trzecie - dziękuję, że mogłam pogadać z Tobą na gg, rzadko, bo rzadko, ale i tak bardzo dziękuję, kochana ♥
Po czwarte - dzięki Ci, że nie zostawisz ich nieskończonych, że ktoś doda zakończenie, bo uwielbiam wszystkie Twoje historie.
Po piąte - co do powyższego Łukasza, to nie mam słow. Smutno mi ;c
A po szóste - życzę Ci duuuużo szczęścia w życiu prywatnym, wiele uśmiechu i miłości ze strony Twojego faceta. Wielu miłych, wspaniałych i romantycznych chwil ♥
PS. mam nadzieję, że kiedyś wrócisz. Chociaż na chwilę. Całuję ♥
wiesz że nie mam pojęcia co napisać.
OdpowiedzUsuńSmutno mi. Nie spodziewałam się takiej informacji. Szkoda, że odchodzisz, bo będzie mi ciebie brakować w tym blogowym świecie. Nie mniej mam nadzieje, że kiedyś wrócisz, choć wiem że nie masz tego w planach. A co do twoich historii to z chęcią dalej będę je czytać.
OdpowiedzUsuńWybacz, że nie skomentuję odcinka, ale nie jestem w stanie, po tym co przeczytałam w posłowiu.
OdpowiedzUsuńCaroline! Może dla Ciebie ten komentarz to tylko kilka linijek tekstu. Może dla Ciebie mój zachwyt wywołany Twoją twórczością to pochwała do "odbębnienia". Ale dla mnie to bardzo ważne. Bo tak naprawdę to od "siatkarskich herosów" wszystko się zaczęło. Cała moja przygoda z historiami siatkarskimi. I jest mi bardzo smutno, że tak wiele blogerek odchodzi. Mam do Twoich opowiadań ogromny sentyment, nie zapomnę o nich. Pamiętam jak w zimne, styczniowe piątki, kiedy śnieg piździł jak cholera na ulicach, wracałam do domu i rozmyślałam co też napiszesz na perwersji. To była znakomita odskocznia od rzeczywistości, problemów.
Rozumiem, że wszystko się kiedyś kończy, i tak sobie wmawiamy, że tak musi być, takie życie, ale kiedy już to staje się faktem to tak łatwo nie jest.
Dziwi mnie to, że tak z dnia na dzień znikasz. Miałaś przecież jeszcze projekty na najbliższe kilka miesięcy. Nagle wszystko pryska jak bańka mydlana. Wiem, że nie powinnam w ogóle tego komentować, bo to Twoja decyzja, ale sądzę, że odejście po części zawdzięczamy Markowi. Związek :D, więcej obowiązków, no i praca, życie na emigracji... Podziwiam Cię za to, że pomimo tego wszystkiego pisałaś nadal, wcześniej godząc to ze studiami no i gdybym chciała, to nie mogę, no nie mogę mieć do Ciebie pretensji :)
Na zakończenie bardzo Ci dziękuję, za te kilka historii, wciąż się zachwycam, nawet tymi dawno zakończonymi i wieczorami, gdy łapie mnie płytka depresja chętnie do nich wracam.
I wiesz co? Nienawidzę tego uczucia, gdy zaglądam na wielbiony przeze mnie blog, czytany kilkadziesiąt razy i okazuje się, że autorka nas opuściła. Wtedy sobie myślę, czy nadal o nas pamięta, czy zapomniała o tym doszczętnie i pisanie o siatkarzach nazywa tylko młodzieńczym wybrykiem, zajęciem na zabicie nudy. Taka kolej rzeczy. Mam nadzieję, że Ty o nas nie zapomnisz i miło będziesz wspominała chwile spędzone z blogspotem. Wiem, że przeżywam to jak stonka oprysk, ale taka moja natura :)
Życzę Ci wszystkiego co najlepsze, miłości, szczęścia, oraz kariery, znakomitej pani Doktor :*
Ściskam, Kinga :*
O kurwa, przesadziłam, będziesz to czytać? Najdłuższy komentarz w moim życiu :O
UsuńSmutno..od twoich blogów wszystko się zaczęło, zaczęłam czytać inne takie blogi, pisać (co prawda do szuflady, ale zawsze ;)) twoje historię są inne niż wszystkie :) dziękuje za wszystko <3 i chętnie będę śledzić twórczość twojej "bliźniaczki" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Liv. ;***
A ja.. A ja wrócę później, bo szok jest nie mały.
OdpowiedzUsuńSzanuje decyzje. Dziękuję za twoje działa, które umilały czas <3 One były wyjątkowe. śmiem twierdzi, że najlepsze w sieci o. Żałuję, że tak późno do ciebie trafiłam. Wszyscy powoli odchodzą, te na których się "wychowałam". niedługo i moja pora. :)
OdpowiedzUsuńBędę wracać do twoich opowiadań <3 Trzymaj się ciepło.
Do zobaczenia, być może na jakimś oddziale kiedyś. Chociaż nawet nie będziemy wiedziały, że to my.
iśka
ojej. Ogromna szkoda, bo to Twoje blogi były u mnie zawsze "na podium". Będzie tego brakowało. Bardzo. Ale wiadomo, od pisania nie zdasz sesji, nie znajdziesz pracy ani nie wyjdziesz za mąż.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się i powodzenia w życiu :*
A na ASKU będe chyba Twoim częstym gościem :*
Trzymam za Ciebie kciuki, Faustyna :*
Dawno niczego nie komentowałam, ale dzisiaj muszę... Muszę Ci podziękować za wszystkie Twoje opowiadania, bo każde miało w sobie coś, co sprawiało, że niemal codziennie zastanawiałam się co będzie się działo. Zaczęłam od "Herosów", gdzie nadrabiałam kilkanaście rozdziałów w jeden wieczór. Później były "Objęcia śmierci" i do tej pory to mój ulubiony blog. Do tej pory płaczę czytając epilog. A potem były te wszystkie opowiadania, przy których się śmiałam i płakałam. Dziękuję Ci za nie. Za Twoje pomysły, które mnie zaskakiwały, za każdą chwilę spędzoną z Twoim opowiadaniem:) a teraz jest mi strasznie smutno, że odchodzisz z blogowego świata. Oczywiście te opowiadania, które pisałaś czytać będę nadal:) I ciągle będę mieć nadzieję (może głupią), że któregoś dnia pod rozdziałem napiszesz "Wróciłam!"
OdpowiedzUsuńDziękuję i z całego serca życzę Ci powodzenia <3
Nie dziwi mnie twoja decyzja. Siedzę w tym 3,5 roku i wiele dziewczyn tak robi. Zmieniają otoczenie, znajdują faceta z którym chcą spędzać każdą wolną chwilę i blogi idą w odstawkę. Większość blogerek nie radzi sobie gdy ich życie prywatnie się rozbudowuje, nie każda chce/potrafi dołożyć jeszcze ten blogowy świat. U ciebie wyszło jak wyszło.Miałaś odwagę sama to napisać. To lepsze od tych dziewczyn które znikają, ukrywają się miesiącami i udają że wrócą. Tu napisałaś jak jest i jak będzie. Z chęcią poczytam resztę tego co powstało z twojej ręki nawet jeżeli nie będzie publikowane przez ciebie, bo to przecież przez Ciebie napisane więc co za różnica kto opublikuje.
OdpowiedzUsuńTreść rozdziału pozostawię bez komentarza bo po informacji w posłowiu jakoś i tak nie miałaby sensu.
Ja od niedawna jestem w blogowym świecie, ale każde Twoje napisane słowo zrobiło na mnie wrażenie. Każde zdania, każdy rozdział był świetny i pisany bardzo profesjonalnie. Życzę Ci, aby się wszystko co masz zaplanowane ułożyło, żebyś zawsze pamiętała o siatkówce i powodzenia;)
OdpowiedzUsuńNigdy o Tobie nie zapomnimy.
No i co ja mam napisać? Oczywiście nie będę teraz mówić o tym co wydarzyło się w życiu Łukasza, bo na chwilę obecną nie ma to sensu.
OdpowiedzUsuńNapiszę Ci tak, że od kiedy przeczytałam twoje pierwsze opowiadanie, to wsiąkłam w Twoją twórczość i nie chciałam z niej wychodzić. Nie miałam pojęcia, że tak szybko to się skończy. Powiem Ci szczerze, że nigdy nie lubiłam, gdy autorki znikały z dnia na dzień, nie mówiąc nic bez dokończenia historii. W twoim przypadku jest zupełnie inaczej, nie mogę nic Ci zarzucić. Pełen profesjonalizm, od początku do końca.
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę, by wszystko Ci się układało tak, jak sobie zaplanowałaś ;*
Trzymaj się! Twoje historie były cudowne, i ty dobrze o tym wiesz.
OdpowiedzUsuńBuziaki :)
Buuuuuu ;( Szkoda, że kolejna wspaniała bloggerka znika z naszego małego światka.
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie dziękuję Ci za wszystko, za wszystkie blogi, komentarze i wejścia u mnie, po prostu za całokształt ;*
Szkoda, bo Twoje blogi są moimi ulubionymi...
No i kolejny powód złapania doła na koniec wakacji :/
tak być nie może :(
OdpowiedzUsuńza duży masz dziewczyno talent i za dużo serca w to wszystko włożyłaś, by tak po prostu odejść.
mam jeszcze cichą nadzieję, że wrócisz.
pozdrawiam Cię serdecznie i życzę szczęścia w życiu :*
No cóż kiedyś i mi się przyjdzie pożegnać i wiem, że to łatwe nie będzie oraz, że nastąpi to już całkiem niedługo. Szkoda, wielka szkoda, że odchodzisz, ale ja to rozumiem. Są rzeczy ważne i ważniejsze i trzeba sobie je dobrze sprecyzować żeby za jakiś czas wiedzieć, że się kiedyś podjęło dobrą decyzje.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to cóż kolejna była i poszła. Była jego na jedną noc.
Nie wierzę, tak niedawno do ciebie dotarłam, tak świetnie pisałaś, uwielbiałam czytać to powyżej i to wszystko :( Mimo, że ktoś będzie kontynuował twoje dzieło, to i tak ogromnie mi żal. Teraz to się zaraz rozpłaczę z tego smutku. Och Caroline, nie doczekałaś obiecanych przeze mnie opowiadań i odcinków, przepraszam.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że troszkę zatęsknisz za nami. Nie wiem, czy można uznać, że jest się na to za starym ;p
Niech ci się poukłada w życiu, bo na to zasługujesz, bo dawałaś ludziom tyle szczęścia i innych emocji. Nie wierzę, że znikasz :(
Żebym i ja z tego wszystkiego nie odeszła :(
Pozdrawiam
ogromnie, ogromnie żałuję, że odchodzisz. uwielbiam to, jak piszesz i jak kreatywne są (były?) Twoje opowiadania. pomimo że napisałaś, że już nie wrócisz, to ja i tak będę jeszcze do Ciebie zaglądać z nadzieją, że pojawiło się coś nowego. pozdrawiam i życzę szczęścia ! :)
OdpowiedzUsuńZajęte to do siebie mają, a niewierność to inna sprawa.
OdpowiedzUsuńŁukasz potraktował kobietę jako stricte kobietę, a nie przedmiot do zaspokajania potrzeb seksualnych? A to nowość! ;) Ale taki Żyguś też jest Mrrr. *.*
OdpowiedzUsuńNo i co? Dała mu tam jakieś nadzieje na coś, zabawiła się i zwiała. Nieładnie, panienko Zajęta, oj nieładnie...
:****